Ścieżka #1

Matt przemierzał park z niestrudzoną miną. Miał blisko do domu, stąd nie chciał używać swojej Impali. Uśmiechnął się lekko, widząc przechodzącą dziewczynę. Czuł ze dzisiejszy dzień był męczący, ale takie życie w końcu mu odpowiadało. Rozglądał się z nostalgią po parku, dobrze pamiętał to miejsce. Wróciły jego wspomnienia, dotyczące jego ojca.

Nogi przyniosły ją aż tutaj, nie wiedziała co tutaj ją przyciągnęło. Szła powoli zastanawiając się nad dzisiejszym dniem. Jakoś wszystko ją dziś nużyło i nudziło. Na horyzoncie ujrzała znajomą postać. -Pan komisarz- zaśmiała się do siebie pod nosem i przyśpieszyła kroku by dogonić mężczyznę. -Mało chyba zajęć macie, skoro masz czas na spacerki po parku. - powiedziała do niego znienacka. Zawsze pojawiała się w niespodziewanym momencie, nigdy nie wiadomo kiedy się ją spotka. - Muszę chyba przysporzyć więcej zajęć. - skoro była dilerką to nie było dla niej trudne. Ciągle pakowała się w kłopoty, ale zawsze z nich wychodziła obronną ręką. - Co się z Tobą działo ? - spytała, nie widziała go długi czas, a może to jej nie było widać przez dłuższy czas. Tego akurat nie wiedziała.

Słysząc znajomy głos, Matt szybko się odwrócił. Uśmiechnął się serdecznie na widok Channel. - jak miło Cię widzieć, moją ulubioną przestępczynie. Zaśmiał się pod nosem, zmierzając ją wzrokiem, już dawno jej widział. - nudno właśnie, przydałoby nam się nieco więcej zajęć, coś mi się zdaje że mogłabyś coś z tym zrobić. Puścił jej oczko. - co u ciebie? za pewne nie wyszłaś na prostą? Spytał, w jego głosie nie było cienia złośliwości, ciekawiło go to, mimo że dobrze znał odpowiedź.

- Nie ma kto mnie wyprowadzić na prostą. - uśmiechnęła się łobuzersko wsuwając opuszek palca do ust. Lubiła się z nim drażnić i droczyć. Tak jak i on z nią. - Cały czas jestem na prostej. - powiedziała to już poważniejszym tonem. Dla niej to co robiła było normalne, tak została wychowana, praktycznie od dziecka tym się zajmowała, więc nie widziała w tym nic nienormalnego. - A co mogę zrobić, by przestało Ci się nudzić ? - uniosła brwi do góry z lekkim uśmieszkiem. Bo ona mogła zrobić kilka rzeczy. Tych złych i tych jeszcze bardziej złych. Zależy jak na to wszystko patrzeć. - A poza tym u mnie nic ciekawego, no wiesz. - machnęła ręką, bo Matt dobrze wiedział czym dziewczyna się zajmuje na co dzień.

- najważniejsze że uważasz.. Przyznał po chwili zamyślenia. - mam na myśli, już dawno nie miałem okazji cię aresztować. Na jego twarzy zabłysnął łobuzerski uśmiech. Matt dobrze pamiętał niejedną sytuację kiedy to dostawał zgłoszenie.. a następnie spotykał Channel po przeciwnej stronie barykady. - jesteś zdolną dziewczyną, wiem że mogłabyś wiele zrobić. Pokiwał głową, wspominając niejedną sytuację kiedy to udowodniła, a wspominał to z uśmiechem. - ale prawda jest taka, że pracy jest wiele. Pokiwał głową, niby zasmucony tym faktem. - więc, będę wdzięczny jeśli jednak zrezygnujesz ze swoich przestępczych planów. Roześmiał, się z faktu jak komicznie to brzmi. Po chwili do głowy przyszło mu pytanie, musiał jej, je zadać dla własnego spokoju. Ale było to trudne. - kontrolujesz to? no wiesz.. Odchrząknął, ponieważ przechodził obok nich jakiś starszy pan.

Channel tyle razy była aresztowana i to przez Matta, że nie zliczy się tego u palcach obu dłoni. Nieraz myślała, że Matt uwziął się na nią. Czasem myślała, że to jest jego hobby - prześladowanie jej. Ale po pewnym czasie potrafili się dogadać. - Jak chcesz to możemy zorganizować jakąś akcję. - na jej twarzy pojawił się szatański uśmiech, uśmiech, który pojawia się gdy coś knuje. - Jakiś mały pościg, połączysz przyjemność z pożytecznym, pracą. - po jej głowie chodził już pościg, w którym po pewnym czasie do się złapać, a potem będzie musiała wykupić jakoś swoją wolność. A wiedziała jak w tym wypadku będzie to wyglądać. Gdy usłyszała wzmiankę o mocach od razu posępniała. Nie lubiła tego tematu, choć zaczynała się z nim oswajać. - Czasem mi się zdarza, że nie. - powiedziała prawie szeptem, aby nikt ich nie usłyszał. Mogliby być w niebezpieczeństwie gdyby ktoś o tym się dowiedział. - A Ty ? - przyjrzała mu się uważnie, on był poukładany, odpowiedzialny, więc zakładała, że to potrafi.

- brzmi kusząco.. Uśmiechnął się szelmowsko. - ale co jak cię złapię? Spytał, ciekaw odpowiedzi, och taki był.. lubił się droczyć. - z tego co pamiętam, nie przepadasz za więzienną celą. Czuł się przygnębiony za każdym razem kiedy rozmawiał o tym jak wyznacza się w otoczeniu przez moc. Zamyślił się słysząc jej odpowiedź, rozmyślałam czy może potrafił by jej jakoś pomóc. - nie jest źle, mam zapas żarówek w domu bo nieraz same eksplodują ale to na prawdę nic. Odparł szczerze, i machnął ręką. To było autentycznie nic, przy tym co na prawdę potrafił robić z elektrycznością i to na jaką skalę.Od razu rozejrzał się konspiracyjnie, by być pewnym że ich rozmowy nikt nie usłyszy. - może przejdziemy się do klubu ? Spytał, by rozluźnić atmosferę po tym nie miłym temacie. Uśmiechnął się do zawiadacko, na zachętę.

- Co będzie jak mnie złapiesz ? - udała, że się zamyśla. Oni oboje znali odpowiedź co będzie, gdy ona da mu się złapać. Setki razy mogłaby uciec, gdy ją gonił, ale ona nie chciała. Zazwyczaj taka przygoda kończyła się dla niej jak i dla niego co najmniej pozytywnie. - Uwierz mi, ja bym Cię namówiła, byś nie wtrącał mnie do celi, a w raporcie po raz kolejny napisałbyś, że poszukiwana zbiegła z miejsca. - zaśmiała się cicho pod nosem. - Myślisz, że jak mnie upijesz to łatwiej będzie Ci mnie złapać ? - spojrzała na niego spod ukosa komentując jego propozycję wyjścia do klubu. Co prawda nie miała nic lepszego do roboty, a dobrego drinka z chęcią by się napiła. Do tego w takim towarzystwie. - Ale wybierz coś na uboczu. - dodała po chwili namysłu, ludzie z jej fachu mogliby to źle odebrać, że brata się z komisarzem. - Mi się czasem zdarzy coś podpalić, zwłaszcza w łóżku. - tu uśmiechnęła się zawadiacko.

- co będzie? - w sumie ja jestem stróżem prawa. Wypiął dumnie pierś ale po chwili się zaśmiał. - po starej znajomości, nie zapuszkował bym cię.
- upić? Udał że się oburza. - jak mogłaś tak pomyśleć? Rzucił jej spojrzenie pełne urazy.
Po chwili jednak znów się uśmiechnął. - dobrze oboje wiemy, że nie potrzebujemy alkoholu by się dobrze bawić. Spojrzał na nią wymownie, powoli krocząc do wyjścia z parku.
Otworzył szerzej oczy, po chwili się zaśmiał. - mam nadzieję że nie spaliłaś żadnego ze swoich partnerów? Spytał niby żartem, ale w oczach miał powagę.

- Zobaczysz co będzie, niespodzianka. - zaśmiała się pod nosem i ruszyła za nim. Przez chwilę milczała, zastanawiała się nad tym co powiedział Matt o podpalaniu partnerów. Nie myślała o tym wcześniej, ale tak faktycznie kiedyś mogło się zdarzyć, jeśli nie zacznie tego kontrolować. - Partnerów nie podpaliłam, ale dziś podpaliłam siebie. - uśmiechnęła się niewinnie przypominając sobie jak stanęła cała w ogniu po tym jak Ang oblał ją wodą. - Chcesz być pierwszym podpalonym ? - spytała niby żartem, ale chciała trochę tym go uprzedzić, że do końca nie panuje nad swoją mocą. - Prowadź stróżu prawa. - powiedziała to trochę kpiącym głosem, ale oczywiście tylko w żarcie i wyszła za nim.

Zdziwiony cofnął głowę do tyłu. - czułaś coś? Spytał zaintrygowany.
- wolałbym nie. Wyszczerzył białe zęby. - z bliznami po poparzeniu, laski już nie będą na mnie tak lecieć. Pokiwał głowę udając powagę, by za chwilę dać upust rozbawieniu.
Słysząc jej zwrot, skwasił minę. - po proszę więcej szacunku, co dzień ratuje ludziom życie. Dodał, i bez kozery trzeba przyznać że poczuł się urażony.