Ścieżka z małym tunelem

W takim miejscu jak to samotna dziewczyna taka jak Tess może jedynie ,albo czekać na okazję,albo dilerować...I może każda inna by to robiła,ale nie Tess. Ona tu sobie stała od tak z braku laku innego zajęcia. Liczyła przechodzących lub przemijających ludzi siłą woli zmuszając ich do robienia czegoś wbrew ich woli. Czasami to było śmieszne a czasami nie dawało jej spodziewanych rezultatów.
Znudzona z lekka tą zabawą wyjęła z kieszeni telefon i odszukała książkę telefoniczną ,może to natknie ją do spotkania się z kimś z kim może zrobić coś głupiego.

Braian właśnie zmierzał do domu, gdzie był i co robił było sprawą ściśle tajną o której nie wiedział nikt oprócz niego samego. I słusznie, bo nikomu w tych czasach nie wolno już ufać. Przechodził właśnie jakąś opustoszałą uliczką, pod jakimś dziwacznym tunelem i zwyczajnie ominąłby dziewczynę stojącą na brzegu ulicy gdyby nie fakt iż wyjęła telefon, a na jej twarz padło światło wyświetlacza, zwracając tym samym na siebie uwagę Briana.
- Tess - rzucił ściszonym, nieco tajemniczym, ale jakby nieco rozbawionym głosem - czemu mnie to nie dziwi. Czekasz na okazję? - spytał unosząc zadziornie brwi. Miał dość specyficzne poczucie humoru, co z resztą było widać na pierwszy rzut oka.

Tess się wyłączyła na to co się dzieje wokół. Przesuwała powoli palcem kolejne nazwiska mamrocząc je sobie pod nosem. Dopiero słysząc nad sobą swoje imię ocknęła się i wróciła do rzeczywistości.
Zmrużyła oczy przyglądając się ciemnej sylwetce przed sobą.
-Brian -rzuciła takim samym tonem jak on. -Tia, a co jesteś chętny? -spytała rozglądając się wokół jakby w poszukiwaniu lepszego niż on klienta. Schowała telefon do kieszeni i obrzuciła Briana przydługim spojrzeniem -Więc?-spytała unosząc brwi -Czas to pieniądz chłopcze

Facet jakby w takt za nią rozejrzał się obserwując pobieżnie pojedyncze osobniki jeszcze o tej porze idące z miejsca na miejsce.
Zrobił minę jak gdyby nigdy nic - może, ale to zależy - przewrócił oczami.Na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmieszek kiedy zaczęła ponaglać jego odpowiedź
- Wszystko zależy od tego co potrafisz - rzucił zakładając ręce na piersi - ja też nie lubię marnować czasu z byle im dziecinko - rzucił z szelmowskim uśmiechem.
Zaraz jednak na jego twarzy pojawił się standardowy wyraz wyższości nad innymi, pełen cynizmu i arogancji.
- Sądziłem, że wystarcza ci to co masz w klubie, mogłaś mówić, że potrzebujesz podwyżki, masz ciśnienie na towar, albo inne tego typu - wzruszył bezradnie ramionami - może nawet bym cię nie wyśmiał - westchnął oscentacyjnie jakby zastanawiał się jaka by właściwie była jego reakacja gdyby któraś z dziewczyn pracujących w klubie naprawdę poprosiła o podwyżkę.

Przewróciła oczami i pochyliła lekko w jego stronę -Ale chrzanisz -rzuciła zakładając ręce na piersi w takim samym geście co on. Zacmokała i pokręciła głową.
-Jakbyś na serio był taki wybredny to poszedł byś do dobrej agencji ,a nie szukał pierwszej lepszej na ulicy -stwierdziła zuchwale uśmiechając się lekko.
-I nie bądź taki pewny siebie skarbie, tacy jak ty właśnie dużo gadają ,a tak na serio nie znają się na rzeczy. I jeszcze jedno -zrobiła krok ku niemu i zadarła do góry głowę -Nie jestem żadną Twoją dziecinką.
Cofnęła się na swoje miejsce i znowu przewróciła oczami.
-Serio sądzisz ,że na ogół pieprzy się dla kasy? A może dla sportu, przyjemności,albo dreszczyku emocji?

- Serio, jakoś nie zauważyłem - rzucił obojętnym tonem. Wpatrywał się w Tess w ten dość mroczny i chłodny wieczór jednocześnie zastanawiając się co też właściwie będzie robił jak wróci do siebie, a może przydałoby mu się towarzystwo...
Zaśmiał się kiedy usłyszał jej słowa?
- Do agencji? Nie muszę chodzić do żadnej agencji, mogę mieć każdą ją ką zechcę, włącznie z tobą - stwierdził uśmiechając się podle.
- Mogłabyś nią być, gdybym tylko tego chciał - rzucił uśmiechając się wrednie - ale skoro nie jesteś, wniosek jest tylko jeden. - zakończył mrużąc lekko powieki.
- Dla sportu lub dreszczyku emocji? - zaśmiał się - to chodź - rzucił przybliżając się do niej i bezprecedensowo łapiąc ją za tyłek i przysuwając do siebie wręcz siłą. - tak dla dreszczyku emocji.

Zacmokała znowu i westchnęła tym razem na tyle głośno,żeby Brian usłyszał i może zrozumiał aluzję.
-Tia jasne -mruknęła w odpowiedzi na kolejną jego bzdurę -Kiedyś to sprwdzę i wierz mi wyjdzie na moje -uśmiechnęła się cwanie ,aby po chwili się zaśmiać na wieść,że nie chce z niej zrobić swojej dziecinki.
-Ej -wrzasnęła nieco zaskoczona kiedy ją tak złapał i zmacał po tyłku nieczekając na nic wymierzyła mu siarczysty policzek.
-To ja wybieram z kim dostanę swój dreszczyk emocji.Ale z braku laku -dodała tajemniczo samej łapiąc go za tyłek i przycigając do siebie.

- Sprawdzaj co tylko chcesz, nie mam nic przeciwko - stwierdził rozkładając ręce na boki w geście "rób co chcesz mi i tak wisi".
Kiedy uderzyła go w twarz był na to przygotowany, jednak nic nie zrobił. Może tego właśnie chciał, może tego potrzebował.
Machinalnie odwrócił twarz na bok, pod wpływem uderzenie, nie, nie dlatego, że robiła to tak mocno. Był to odruch bezwarunkowy, w którym jego twarz"uciekała" od swego oprawcy w postaci jej dłoni.
Brian oblizał lekko swoje wargi. Bo właśnie się zastanawiał co zrobić w zamian.
- Pod początku wiedziałem, że chciałaś to zrobić - rzucił patrząc wprost w jej oczy wzorkiem, w którym nie kryły się żadne emocje. Nie przeszkadzała mu czerwona dłoń na policzku by czuć się pewnie.
Może nie takiej reakcji się spodziewała, a może właśnie o to jej chodziło, ale kiedy go przyciągnęła Brian popchnął ją na belki, jakby chciał od siebie odepchnąć, i jednocześnie zrobił żwawy krok w jej stronę gwałtownie, wręcz brutalnie wpijając swoje usta w jej.

Na twarzy Tess pojawił się kolejny cwany i jednocześnie dość tajemniczy uśmiech. Ona już swoje sprawdziła i jak zwykle wyszło na jej. Ale nie musiała go o tym informować.
Ależ ona zawsze działała pod wpływem emocji i jakoś tak od zawsze biła każdego to bez pytania się do niej dobierał.
Brian po prostu wbił się nieświadomie w schemat i za to mu się dostało. Ale może oboje lubią trochę przemocy.
-Aha bo jesteś jasnowidzem i pewnie też z góry przewidziałeś ,że zaraz ścigniesze ze mnie spodnie. -przewróciła oczami i znowu ją zaskoczył. I kolejny okrzyk wydostał się z jej piersi. Drewniane belki dość boleśnie wbiły się w jej ciało.
Niespodziewała się ,że rzuci się na nią po dobroci.....raczej już szykowała się,aby jakoś na niego wpłynąć. Ale skoro sam chciał to odwzajemniła jego pocałunek przy okazji wsuwjąc mu dłonie pod koszulkę

Na pewno? A może tylko jej się tak wydaje, albo została skołowana. Lepiej niech się nad tym zastanowi... i to porządnie.
To dobrze, miło mieć przy sobie dla odmiany osobę, która najpierw robi a później ewentualnie myśli.
- Tak mniej więcej właśnie tak - odgryzł się jej.
Takie jej okrzyki zaskoczenia chyba zaczynały mu się podobać, kto wie, może nawet obierze sobie za cel tego typu zaskakiwanie jej, choć może nie dosłownie w takich sytuacjach.
Chciała zaciągać go "do łóżka" przy pomocy swoich umiejętności? Desperatka! xD
Dobrze, że się nie wyrywała, bo tylko by go bardziej sprowokowała, a tak mogła poczuć jego dłonie na swoich plecach zjeżdżające w dół pod jej spodnie i zaciskające się pod nimi brutalnie na jej pośladkach.
- zdejmij bluzkę - polecił jej nie wysuwając dłoni z jej spodni i nawet nie przestając jej całować.

Jest pewna. Z resztą niech on z góry nie będzie taki wszystkiego pewien. Tess jest przebiegła i ma kilka asów jeszcze w rękawie.
Po co tracić czas na myślenie lepiej działać i nie marnować czasu jak na przykład teraz.
-Ciekawe -mruknęła. Z lekka drżniła ją zbyt duża pewność siebie Briana. Dobrze,że ją całował i nie mógł teraz za dużo gadać.
Oh nie po protu coś sprawdzała. Nie musiała korzystać ze swoich zdolności ,aby ktoś na nią poleciał. Chociaż czasem trzeba było komuś jakoś pomóc.
Tym razem chciała mu pokazać,że on na nią leci nie ważne jakby to zrobiła xd
Nie wiadomo czemu ale dotyk jego zaczynał się jej podobać. Uniosła brew kiedy wydał rozkaz na temat bluzki.
-To ma być tylko szybki numek ,a nie pełna obsluga więc spodnie w dół -to był jej rozkaz

Może on też nie jest taki tępy jakby się wydawało, może i on ma coś w zanadrzu? Niech lepiej Tess nie będzie taka pewna siebie.
Drażniła ją pewność siebie?! Też coś! Facet powinien być pewny siebie, a nie migać się jakby wiedział albo i nie! Z resztą z prezencją Briana i jego mocą, czego on nie miał być pewien?
- Zdejmij.. bluzkę - powtórzył tym razem używając swojej mocy, nie miał zamiaru się patyczkować, nudziło mu się, a jak się bawić to się bawić.
Tym razem jednak odsunął się od niej o spojrzał na nią z rozbawionym uśmieszkiem.
- chcesz, to sobie weź - rozłożył lekko ręce, nawet nie kwapiąc się by rozpiąć jeden guzik od spodni.

No właśnie Tess się z lekka bała,że on też ma jakieś asy w rękawie i sobie z nią teraz pogrywa. Dlaatego z jednej strony chciała być racjonalna i myśleć logicznie ,ale z drugiej strony z nim w takiej sytuacji nie było to możliwe.
On był zbyt pewny siebie i non stop o tym mówił to było drażniące.
Automatycznie nie do końca rozumiejąc co robi zdjęła z siebie bluzkę. Cała zadrżała od zimnego podmuchu wiatru na nagiej skórze.
Dopiero po chwili coś do niej dotarło.Zmrużyła oczy i przyjrzała mu się podejrzliwie. Czy on na serio uzył na nie mocy?To niemożliwe ,żeby też ją miał.
-Zdejmij spodnie -syknęła używając swojej mocy. Niech wie z kim ma do czynienia. O ile się zorientuje. Musnęła jego wargi i wróciła w jego ramiona,zeby nie zmarznać.

Mógłby, oj mógłby sobie z nią pogrywać i może nawet taki właśnie miał zamiar, ale po co, skoro może się zabawić. Jest znudzony, potrzeba mu rozrywki, więc to idealny sposób by się rozerwać.
Nieprawda, on nie mówił o tym, że jest pewny siebie, on po prostu pokazywał to przez swoje słowa, a jak miał to inaczej robić? Oczywiście mógł nie mówić, mógł po prostu robić, ale wtedy by tak wszystkich nie irytował, a on, przyznajmy to, lubił patrzeć na nienawistne miny spoglądających na niego ludzi!
O il się zorientuje? Oczywiście, że się zorientuje, że coś jest nie tak. Przecież zna siebie i doskonale wie, że nie zdjąłby tych spodni a jedynie czekał, aż ona sama to zrobi. Tym razem jednak jego dłonie choć całą swą silną wolą próbował je powstrzymać sięgnęły do rozporka i rozsunęły go, odpięły guzik i zsunęły spodnie o kilkanaście centymetrów, by resztę pozostawić grawitacji, która zadziałała od razu ściągając je do samej ziemi.
Brian zmrużył podejrzliwie oczy patrząc na nią z dziwnym wyrazem który zdawał się przypominać złość bądź mściwość, a tak naprawdę przedstawiał jego... myślenie. Taka z niej cwaniara? Nie spotkał jeszcze nikogo, kto zmusiłby go do zrobienia czegoś wbrew swojej woli.
Kiedy Tess musnęła jego wargi on znów wpił się w nie żarliwie, nie miał ochoty na czułości, przecież to miał być tylko szybki numerek a nie full serwis. Jego dłonie same odnalazły jej rozporek, który rozpięły jednym szarpnięciem i podobnym zerwały jej spodnie w dół.

Tess zawsze była ostrożna i na ogół nie zawsze do końca wszystkiego pewna. Zawsze ktoś mógł przecież zmienić zdanie i popsuć wszystko. Tym razem w tej sytuacji to ona walczyła ze sobą i swoim pożądaniem wobec niego. Chciała go ,a jednocześnie chciała go rozdrażnić i do czegoś sprowokować. Sama nie mogła teraz podjąć decyzji i na coś się zdecydować.
Mówił i robił,a cała jego postać emanowała zbytnią pewnością siebie co ją niesamowicie irytowało. Nie znosiła takich ludzi,ale z drugiej strony nie mogła przestać przebywać w jego towarzystwie.
Triumfalny uśmiech pojawił się na jej twarz kiedy bez słowa sprzeciwu zsunął spodnie. Na widok jego nieco zdezorientowanej miny roześmiała się krótko.
-Jak to jest być po drugiej stronie? -spytała szeptem. Do tej pory nie odkrywała się tak od razu z tym co potrafi,ale sama była zaskoczona,że Brian jest taki jak ona. Może dlatego od samego początku coś do niego miała.
Jej nie przeszkadzało,że od razu przeszedł o rzeczy to nawet było bardzo wskazane. Była już rozpalona i gotowa,aby go przyjąć. Nie wypuszczając go w objęć i walcząc z zaplątanymi spodniami nogami przesunęła się,aby wybrać odpowiednią pozycję dla jej pleców. Nie chciała ciągle czuć wystającej barierki w ciele wolała poczuć jego.

A Briana nigdy nie wiedział co robi. Kiedy szedł sobie alejką, przecież nie spodziewał się, że za kilka minut będzie uprawiać w niej seks. Nawet kiedy ją spotkał, jedynie żartował na ten temat, nie spodziewając się, że w tak brutalny sposób zniweczy swoją nudę.
- Chcesz się przekonać? Zaraz możesz biegać nago tam i z powrotem - rzucił przez zaciśnięte z lekka zęby. On też się nie odkrywał, ani też zbytnio nie ukrywał, przecież nie musiał. Teraz jednak skoro oboje wiedzieli o czym mowa...
Kiedy ona szukała "swojego wygodnego miejsca, od zdarł z niej bieliznę, by wylądowała dokładnie tam, gdzie przed chwilą jej spodnie. Następnie oczywiście sunął nieznacznie swoje bokserki i przysunął się bliżej niej. Z pewnością nie czekałby na nic więcej tylko rozpoczął zabawę jak planował gdyby nie kroki, które stawały się coraz głośniejsze, aż ucichły gdzieś niedaleko nich. Brian machinalnie odwrócił głowę by zobaczyć stojącą w ciemności postać.
- Nic nie widziałeś, wynocha - rzucił używając swej mocy, by nie męczyć się zbyt długo z nieznajomym przechodniem, a szybko wrócić do tego na czym przerwał. rozsunął więc lekko jej uda, i wtargnął w nią gwałtownie nieco pomagając sobie wpierw dłonią, by od razu trafić gdzie trzeba.

Oboje znaleźli się w odpowiednim miejscu i czasie i oboje chcieli jakoś uciec przed nudą co im się udało.
Tess zaśmiała się słysząc jego groźbę -To jeszcze nic -prychnęła. Sama dla niego w odwecie wymyśliła by coś o wiele gorszego niż biegnie nago. Chociaż nie chciałaby tego robić.
Dla niej nawet zbliżające się czyjeś kroki nie stanowiły przeszkody. Nawet nie spojrzała w stronę z ,ktorej dochodziły. Miała gdzieś czy ktoś będzie ich podglął czy nie, ale skoro Brian tak szybko pozbył się sam intruza nic już nie stało na przeszkodzie.
Jęknęła w jego usta kiedy tak brutalnie wtargnął w nią. Nie była delikatna,ale czuła jak jego wielka męskość wypełnia ją od środka. Instynktwwnie jej dłonie spoczeły na jego pośladkach ugniatając je i bawiąc się nimi na swój sposób.
Tess ugięła nogę w kolanie chociaż spodnie nadal utrudniały jej poruszanie się. Mimo tego taka pozycja była dla niej wygodniejsza,a dla niego dogłębniejsza.

- Racja w końcu rozbierasz się zawodowo - rzucił do niej opryskliwie, żeby nie myślała, że jak raz da mu się przelecieć, to facet rzuci się jej do nóg i zacznie obsypywać różami. Brian miał każdą jaką chciał, co druga rozkładała przed nim nogi wręcz błagając by ją przeleciał ( xD) jedna więcej nie robiła mu większej różnicy, a stanowiła miłe urozmaicenie. I miała szczęście, że jedyne co kazała mu zrobić to jedynie zdjąć spodnie przed numerkiem, bo w innym przypadku skończyłoby się to dla niej gorzej, Brian nie pozwalał sobie w kaszę dmuchać.
No oczywiście, że jej nie robiło różnicy czy ktoś patrzy czy nie z pewnością nie takie rzeczy robiła już przed swoimi widzami, sale dla vipów w Brianowym klubie były przystosowane do wielu rzeczy, a Tess lądowała w nich dość często,co tam robiła, to już jej sprawa i klient oczywiście.
Kiedy tylko zmieniła nieco swoje położenie, Briana przesunął się również by zmienić kąt swego działania. Biodra B. poruszały się w niewyobrażalnym tempie to wbijając się w nią, do granic swoich i jej możliwości, to wysuwając się niemal zupełnie. Dłońmi machinalnie wylądował w dwóch strategicznych miejscach, jedna jakby w odzewie na jej dotyk wylądowała w postaci nielekkiego klapsa na jej pośladku, później pozostając na nim i masując go stanowczo, druga zaś odchyliła jej stanik, dobierając się do nagiej piersi, którą sobie odsłoniła.

Nie musi się chłopak przejmować,że po jednym numerku Tess się w nim zakocha i będzie błagała go o coś więcej. Traktuje go tylko jak kolejnego klienta w swoim życiu. Z tym,że miejsce jest inne.
Wszystko robiła dość automatycznie,a każdy jej ruch ,czy dotyk wyglądał jak wystudiowany do perfekcji. Pewnie tak było, bo miała już w tym taką wprawę,że pewnie i przez sen potrafiłaby zaspokoić i siebie i partnera.
Po co miała by chcieć od niego coś więcej. Już dziś powpływała sobie na ludzi co ją znudziło. Teraz chciała tylko z nim zaliczyć dobry seks ,a tylko spodnie stały na przeszkodzie.
-Gdyby nie ja Twój klub świeciłby pustkami -rzuciła przesuwając usta na jego szyję i jakby za karę,że nawet poza pracą ma ją tylko za dziwkę ugryzła go dość boleśnie.
Musiała jednak przyznać ,że znał się chłopak na rzeczy. Ale coż się dziwić...o nim też chodziły już legendy.
Z każdym jego ruchem i gestem syczała lub jęczała.Traktował ją dość brutalnie działając dbając tylko o swoje potrzeby,ale Tess było wszystko jedno i z tego porafiła czerpać satysfakcję dla samej siebie.

I całe szczęście. Dobrze wybrał dla niego los stawiając dziś na jego drodze Tess. Była w końcu profesjonalistką. Może i robiła wszystko mechanicznie, ale przynajmniej wiedziała co i jak zrobić, by zaspokoić swojego klienta i choć Brian nim nie był, bawił się równie dobrze.
- Niektórzy mawiają, że jedna jaskółka wiosny nie czyni - rzucił cicho zanim syknął pod wpływem ugryzienia, które mu sprawiła. Żeby jednak nie było tak kolorowo w momencie w którym go ugryzła palce obu jego dłoni zacisnęły się boleśnie na jej ciele, a ruchy jego bioder, choć mogło się to wydawać niemożliwe, na moment przybrały na sile, jakby chciał sprawić jej nimi nie przyjemność a ból. Skoro już chciała się bawić na ostro, proszę bardzo, Brian mógł jej to zapewnić. Jeśli chciała kogoś pozbawionego skrupułów ( a przynajmniej za takiego uchodzącego) , to trafiła na idealną osobę.

Niech nie będzie taki pewny kto wie może Tess poprosi o kasę, albo o podwyżkę po skończonym numerku xd
-Inne dziwki też pieprzysz po ciemku? I nie mów,że to przypadek.Serio zachowujesz się jak męska dziwka. Rźniesz wszystko co ci się nawinie - uśmiechnęła się cwanie. Skoro on mógł jej dogryzać ona nie będzie dłużna.
Zamknęła się już jednak i skupiła na tym,aby w końcu zadowolić albo siebie ,albo i jego. Nie sądziła,że uda im się osiągnąć orgazm w tym samym czasie.
uśmiechnęła się tylko jak złośliwie ją uszczypnął w tyłek. Była przyzwyczajona do bólu i innych takich więć nie zrobiło to na niej wrażenia.
-Możesz mocniej -szepnęła kusząco wpijając się gwałtownie w jego wargi i całując go do utraty tchu

Jeśli tak zrobi Brian wyśmieje ją prosto w twarz, Nigdy do tej pory nie płacił za seks i nigdy nie będzie tego robił.
- to jakaś różnica? Po ciemku czy przy świetle... jak chcesz możemy przenieść się pod lampę - rzucił obojętnie uśmiechając się lekko - Mam ochotę to rżnę - prychając cicho - powinnaś się cieszyć, że tym przypadkiem trafiło na ciebie.
Rzeczywiście, miała rację, nie udało im się osiągnąć go razem.
Uśmiechnął się tylko kiedy stwierdziła, że może mocniej - wiem - rzucił uśmiechając się bezczelnie i jednocześnie idąc za jej radą i chyba właśnie przez to na nią padło pierwszą, czy udawała czy nie, Briana mało to interesowało, on musiał dostać swoje, dlatego przytrzymując ją przy barierce, tak by mu przypadkiem nie uciekła, przyspieszył swoich ruchów, aż do chwili w której dostał to czego chciał.
Kiedy tylko doszedł wysunął się z niej czym prędzej i niemal w mgnieniu oka nasunął na siebie bokserki i podciągnął spodnie. Kiedy ona zapinała swoje spodnie pochylił się i z twarzą zupełnie bez wyrazu sięgnął po jej bluzkę i podał jej.

Jeszcze się zobaczy. Może jej się odpłacić w i nny sposób. Chociaż nie ,bo Tess wyprze po prostu to spotkanie ze świadomości. Będzie udawać,że nic się nie stało.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę -prychnęła wkurzona jego arogancją. Już wiedziała czemu każdy ma go za dupka. Teraz przekonała się o tym na własnej skórze.
Jakoś mu się nie udało jej zadowolić,ale to z góry było skazane na porażkę. Od początku B dbał tylko o swoje potrzeby. Przyzwyczajona do tego poczekała aż skończy i sam poczuje się spełniony. Był klientem,a ona dziwką taka była jej rola.
Po wszystkim ubrała się i lekka zdziwiła że podał jej ubranie. Nie odzywaała się jednak ani słowem. Dopiero jak była gotowa spojrzała na niego.
-Idź już. Poczekam na kogoś kto zadba też o mnie -stwierdziła chamsko wbijając dłonie w kieszenie. Czekała na jego równie chamską odpowiedź.

I bardzo dobrze, bo Brian zrobi dokładnie tak samo, z resztą nie pierwszy raz rzuci wszystko w niepamięć.
To dziwne, że do tej pory nie zauważyła jego cynicznego sposobu bycia i tego jak bezprecedensowo powoli zraża wszystkich do siebie. Sądził, że to jest dostatecznie widoczne.
Rzeczywiście, nie myślał o niej, myślał o sobie, a może myślał o niej i właśnie dlatego myślał właśnie o sobie. Trzeba byłoby go znać, żeby wiedzieć w jakim celu co robi.
Milczeli więc oboje przez dłuższą chwilę. Na jej chamską odzywkę uśmiechnął się tylko sam do siebie.
- Jestem pewien, że tutaj z pewnością kogoś takiego znajdziesz - przytaknął kiwając lekko głową - ufam, że dasz sobie radę - rzucił na odchodne i rzeczywiście zniknął w uliczce, pozostawiając ją samą.